sobota, 15 listopada 2008

Van Der Graaf Generator - H to He, Who Am the Only One (1970)



Zespół legenda. Choć nie zdobył tak wielkiej popularności, co Pink Floyd, Genesis, Yes, to jednak oddał rockowi progresywnemu wielkie zasługi.
”H to He, Who Am the Only One” to drugi album w trylogii zespołu i zarazem najbardziej z nich przystępny(przynajmniej według mnie). Mimo powszechnie stosowanego przez zespół kontrolowanego chaosu, jako narzędzia artystycznego wyrazu, tutaj zabiegi te są zastosowane w mniejszym i mniej uciążliwym stopniu niż na pozostałych albumach.
Kompozycje są długie, rozbudowane, bardzo częste zmiany tematów - jest to charakterystyczne dla całości muzyki VDGG. Fenomenalnie prezentuje się pełen patosu śpiew charyzmatycznego lidera Petera Hammilla. Brzmienie tworzy duet klawiszowiec i saksofonista, nie ma w składzie gitarzysty, acz Peter Hammill gra czasem na gitarze akustycznej. Na gitarze elektrycznej gościnnie zagrał Robert Fripp.
Cała trylogia zespołu, czyli “The Least We Can Do Is Wave To Each Other”, “H to He, Who Am the Only One” i “Pawn Hearts” to klasyka absolutnie obowiązkowa dla każdego miłośnika rocka progresywnego.

Utwory:

1. Killer (8:07)
2. House With No Door (6:03)
3. The Emperor In His War-Room (9:04)
a) The Emperor
b) The Room
4. Lost (11:13)
a) The Dance In Sand And Sea
b) The Dance In The Frost
5. Pioneers Over C. (12:05)

Edycja CD Virgin (EMI) CASCDR 1027 (2005 remaster) zawiera bonsy:
6. Squid 1 / Squid 2 / Octopus (15:24)
7. The Emperor in his War-Room (first version) (8:50)

Posiadam dwie edycje tego albumu, pierwsza ta stary CD Virgin (EMI) (1989), a druga japoński card-sleeve 2005 VJCP-68758
Porównując oba te wydania poza oczywistą przewaga wydania japońskiego, które w porównaniu ze starym stłumionym Virgin brzmi doskonale, zawiera też różnicę, która może być dla niektórych niespodzianką – w utworze ” House With No Door” zachowano oryginalny trzask przed refrenami, co może dziwić, ale taka jest polityka edycji mini-vinyl.

0 komentarze: