wtorek, 13 kwietnia 2010

Ostatni człowiek na Ziemi - Ubaldo Ragona (1964)




Jesteście mutantami, świrami. Ja jestem człowiekiem. Ostatnim człowiekiem.

Grudzień 1965 roku. Budzisz się z dźwiękiem budzika. Wstajesz, odznaczasz w kalendarzu kolejny dzień - to już trzeci rok leci. Musisz sprawdzić stan zabezpieczeń domu - desek w oknach i drzwiach, porozwieszanych wszędzie luster i krzyży oraz świeżość czosnku, bezwonny jest bezużyteczny, nie powstrzyma bestii!

Tak zaczyna się zwykły dzień Roberta Morgana, ostatniego człowieka na Ziemi. Po śniadaniu i kawie, zabiera ze sobą torbę pełną osikowych kołków i rusza w miasto. Wykonuje rutynowe czynności, którymi są: likwidowanie śpiących za dnia wampirów oraz palenie ciał zarażonych. Po drodze wstępuje również do sklepu, aby uzupełnić niezbędne zapasy. Wraca do domu przed zmierzchem, barykaduje drzwi. Teraz znajduje czas na spożycie dobrego trunku i słuchanie jazzu na swoim gramofonie. Humor mu dopisuje, mimo że na zewnątrz rozlegają się przerażające hałasy dobijających się do domu wampirów. Zasypia.

Samotność emanuje na każdym kroku egzystencji bohatera. Wspomina on czasy sprzed zagłady. Miał żonę, córkę i przyjaciół. Najlepszym z nich był Ben Cortma, który razem z nim pracował i w instytucie badań chemicznych. Był to czas pierwszych oznak tajemniczego wirusa, w którego działanie i wampirzą przemianę doktor Morgan początkowo nie chciał dać wiary. Epidemia postępuje. Najpierw jego córka zostaje wywieziona przez służby porządkowe i spalona razem z innymi zarażonymi. Niebawem podobny los spotyka żonę Roberta. Teraz, w roku 1965, nie ma już ludzi, a jego niegdysiejszy przyjaciel Ben przeobrażony w wampira każdą nocą przychodzi ze świtą mu podobnych pod dom doktora.

Jesteś w tym mieście legendą. Żyjesz za dnia, zamiast w nocy. Pozostawiając na dowód swojego istnienia wykrwawione trupy.

Któregoś dnia spotyka jednak Ruth Collins. Zabiera ją do siebie. Podczas ich rozmowy wiele się wyjaśnia. Robert znajduje trwałe antidotum na wirus, ale okazuje się, że nie jest sam - istnieją inni tzw. Nowi Ludzie, którzy choć są zakażeni znaleźli jednak szczepionkę, dającą krótkotrwały efekt. Nowi Ludzie boją się Roberta, w ich społeczności obrósł legendą, i najbliższej nocy przyjadą, aby go zlikwidować. Czy jest więc jeszcze nadzieja dla ludzkości? Na to właśnie pytanie odpowiada "Ostatni człowiek na Ziemi".

0 komentarze: